Kategorie
Sprzęt, usługi, akcesoria Wszystkie wpisy

Ahoj przygodo – czyli jak to u mnie z Apple się zaczęło.

O marce Apple słyszałem już na wiele lat przed tym, nim zacząłem używać produktów firmy. Słyszałem zarówno wiele dobrego, jak i złego. Informacje czy raczej opinie które do mnie docierały były dość zdawkowe i było ich dużo.

A to że system ograniczony i zamknięty i nie można dostosowywać niczego pod siebie. A to że nie mogę sobie normalnie plików po Bluetooth przesyłać, jak również to, że muzyki po kablu z komputera sobie nie mogę wgrać na zasadzie kopiuj/wklej, ale że służy do tego ten straszny i okropny iTunes. A to, że w ogóle Android tańszy i lepszy. To, że kontaktów sobie nie mogę normalnie wysyłać między iPhone’em a Androidem. Jakieś wiadomości iMessage zamiast normalnych SMS. Na macOS a wówczas mac OS X pewne opcje raz były a raz ich nie było a ich dostępność lub brak zależały od kontekstu, sytuacji. W ogóle ten Apple jakiś dziwny, zacofany, drogi, ograniczony i beznadziejny.

Wiele tego typu opinii do mnie docierało, w dobie, gdy dostęp do muzyki nie był tak powszechny jak dziś, gdy przesyłanie plików między sobą po Bluetooth królowało i było na wagę złota.
Szczerze mówiąc przerażało mnie to wszystko. Mnie, który wówczas nie bardzo wiedział o co chodzi z tymi całymi iPhone’ami, smartphone’ami, mając jedynie starą, zdezelowaną Nokię z Symbianem. Tu iOS, tam Android. Czarna magia po prostu. W ówczesnym moim środowisku wielu znajomych miało Androidy, tak więc wybór był oczywisty. Padło na Androida, gdyż czułem się pewniej i bezpieczniej mając kogoś kto w razie czego wesprze, pomoże w nauce obsługi.

Za zebrane w grudniu 2012 na osiemnaste urodziny pieniążki zakupiłem słynnego wówczas Samsunga Galaxy Chat. Smartfon słynął przede wszystkim z tego, że był stosunkowo tani, ale również z powodu fizycznej klawiaturki, która to miała być lekarstwem na lęk przed używaniem klawiatury ekranowej na ekranie dotykowym. Łał. Mam Androida. To było coś. Nowoczesny telefon z udźwiękowieniem, który stał się de facto moim oknem na świat.

Telefon może i tani i obiecywał wiele, jednakże niespełna po półtorarocznym użytkowaniu zaczął mocno spowalniać, więc w sierpniu 2014 przyszedł czas na kolejną zmianę. Użytkując Galaxy Chata nauczyłem się dość dobrze radzić z ekranem dotykowym, tak więc rezygnacja z klawiatury fizycznej nie była dla mnie zbyt wielkim wyzwaniem. Z resztą i tak nie miałem zbytniego wyboru, gdyż telefonów z klawiaturą wówczas i nigdy już potem nie produkowano a Samsung Galaxy Chat był swego rodzaju wyjątkiem. Padło więc tym razem na smartfon od LG – Nexus 4. Telefon może i szybszy, o lepszych parametrach, jednak i jego czas użytkowania był dość krótki.

Również po ok. półtora roku urządzenie zaczęło zauważalnie zwalniać i nawet przywracanie do stanu fabrycznego na niewiele się zdało, gdyż po kilku dniach wracało do stanu małej używalności. W międzyczasie padł moduł wifi, telefon w skutek uszkodzenia modemu 3G zaczął się również zauważalnie przegrzewać a na dodatek, co przesądziło o kolejnej zmianie, port micro USB również zaczął odmawiać posłuszeństwa. Tym razem, w czerwcu 2016 padło na iPhone’a. Skoro miałem pecha do Androidów – jednego budżetowca a drugiego flagowca, to trzeba było ten stan rzeczy zmienić.🙂

Nim się jednak zdecydowałem, trzeba było się do tego przekonać. Proces ten tak naprawdę zaczął się gdzieś w roku 2014 z przyczyn dość prozaicznych. Rok, lub dwa lata wcześniej wszedłem w posiadanie koszulki z logo Apple oraz napisem mówiącym coś o wygrywaniu lub spełnianiu marzeń z Apple. Teraz już nie pamiętam jak to dokładnie szło. Mam jeszcze nawet tę koszulkę, jednak w chwili pisania tego wpisu nie mam możliwości sprawdzenia. Na tej koszulce, na plecach wymalowana była też klawiatura Apple. Co jakiś czas ludzie zwłaszcza w rodzinie zaczepiali mnie odczytując napis z koszulki, uświadamiając że tam logo Apple, dodając do tego różne pochlebne komentarze a także zwyczajnie bawiąc się klawiaturką na moich plecach, jak gdyby pisali.

Po którymś takim incydencie, w roku 2014 zdałem sobie sprawę, że będąc w tej koszulce wzbudzam w pewien sposób uznanie dla produktów Apple. Zacząłem więc rozglądać się na stronie Apple za produktami, cenami oraz miejscami gdzie te ich sprzęty można kupić. Czytając opisy poszczególnych produktów i usług zacząłem się coraz bardziej zachwycać a apetyt w miarę czytania rósł. Trzeba im przyznać, że marketing mają naprawdę dobry.:)

Niedługo potem zacząłem słuchać podcastów na Tyflopodcast.net o wszystkim co z Apple związane, niejako przygotowując się na wejście w posiadanie urządzeń Apple w przyszłości. Jednak co by nie mówić była to w tamtej perspektywie nadal odległa przyszłość. Podcasty, instrukcje obsługi, nauka gestów VoiceOver; i te gesty mnie zachwyciły. Jednak to było zbyt mało, gdyż nadal nie miałem nikogo, kto nauczyłby mnie fizycznie tej obsługi. Poza tym w grę wchodził wówczas również czynnik finansowy.

Wszystko zaczęło się na dobre zmieniać w roku 2015 z chwilą rozpoczęcia policealnego studium realizacji dźwięku, gdyż tam już miałem kontakt można powiedzieć na codzień z użytkownikami iPhone’a, których to mogłem obserwować jak na codzień używają tego sprzętu. Ponadto zachwalanie w pierwszych dniach produktów i usług Apple przez jednego z realizatorów dźwięku a także konieczność nauki systemu macOS z racji kierunku studium stały się czynnikami bardzo pozytywnie przybliżającymi mi ten można powiedzieć świat Apple, z którym w zasadzie od samego początku używania szkolnego Maca bardzo się polubiliśmy. Byłem po prostu oczarowany tą całą ideą ekosystemu jaki daje Apple w wyniku posiadania kilku ich produktów, tym co daje macOS na start oraz właśnie tą prostotą jego działania. Sposób w jaki realizator o tym wszystkim opowiadał również bezcenny.

Potem przyszło mi mieć okazjonalne kontakty z iPhone’em podczas pomocy innym przy konfiguracji różnych rzeczy. Nie miałem jeszcze swojego a mimo to potrafiłem pomóc innym ćwicząc przy okazji w praktyce teoretyczną wiedzę.

Na swoje urządzenie nie było mi dane zbyt długo czekać, gdyż w posiadanie iPhone’a wszedłem w czerwcu 2016. Wreszcie własny iPhone a co za tym idzie możliwość nieograniczonego zgłębiania tajników systemu iOS bez obaw i odpowiedzialności za cudzy sprzęt. Wcześniej jak już pisałem bywało tak, że okazjonalnie ćwiczyłem wszelkie gesty na urządzeniach innych, bez pewności tego co robię, ale jednak przekładając wszelkie porady i wskazówki autorów podcastów zamieszczanych w serwisie Tyflopodcast oraz z innych poradników ukierunkowanych na naukę obsługi urządzeń z systemem iOS dla użytkowników niewidomych z teorii na podłoże praktyczne.

Nie ma to jednak jak własny sprzęt. W celu zgłębienia tajników zarówno sprzętowych jak i programowych, zacząłem studiować artykuły pomocy nie tylko odnośnie iOS, ale całego ekosystemu Apple, gdyż cała dostępna pomoc skonstruowana jest w taki sposób, iż odnosi się do całości ekosystemu, dostępna w wielu miejscach systemu iOS. Pomoc, która po prostu prowadzi za rękę, w której treści jednych artykułów odnoszą się do treści innych, przeplatając się niejako, tworząc swego rodzaju siatkę odnośników.

W miarę zgłębiania zasobów pomocy mój zachwyt i chęć posiadania Maca jako doskonałego uzupełnienia i integralnej części tegoż ekosystemu rosły. Nie było mi dane od zakupu iPhone’a zbyt długo czekać, gdyż rozbudowa tegoż ekosystemu ruszyła dość dynamicznie. Już niespełna po czterech miesiącach stałem się posiadaczem pierwszego i dotychczas jedynego MacBooka. Wzbogacony o dotychczasową wiedzę zacząłem jeszcze dociekliwiej zgłębiać tajniki obsługi macOS z VoiceOver, o czym zapewne jeszcze nadmienię w kolejnym wpisie odnośnie Maca.

Z kolejnymi urządzeniami było tylko prościej. Mając tę wiedzę odnośnie działania iPhone’a oraz Maca przy współpracy z VoiceOver, posiadłem tak naprawdę całą wiedzę korzystania z tego czytnika ekranu na wszystkich urządzeniach, gdyż na każdym z nich ten VoiceOver jest i jego działanie jest na tyle zbliżone, że człowiek albo odrazu wie co i jak, albo w bardzo szybkim tempie do tego dochodzi. W każdym razie napewno nie ginie.:)

Po prawie dwóch latach, tj. w lipcu 2018 zakupiłem swoje pierwsze słuchawki bezprzewodowe douszne od Apple, czyli Apple AirPods a tym samym z jednej strony niewiele a z drugiej znacznie poszerzyłem działanie pozostałych swoich urządzeń czy raczej znacznie podniosłem komfort słuchania audio na poszczególnych urządzeniach. Jak i dlaczego? To wyjaśnię być może w przyszłości.

Po ponad roku, czyli we wrześniu 2019 zakupiłem jak dotychczas ostatnie swoje urządzenie ze stajni Apple a mianowicie zegarek Apple Watch, znów rozbudowując swój ekosystem a tym samym poszerzając możliwości działania pozostałych urządzeń. Zastanawiałem się w międzyczasie tzn. w przerwach między nabywaniem kolejnych produktów nad zakupem innych tj. iPada czy też przystawki telewizyjnej Apple TV, co by osiągnąć pełnię szczęścia z posiadania pełnego wachlarza urządzeń Apple a tym samym maksymalnie rozbudować środowisko współpracy tychże, jednakże ostatecznie się na to nie zdecydowałem tak, jak nie zdecydowałem się na przemyt z zagranicy HomePoda, czyli inteligentnego głośnika Apple, który to u nas w Polsce oficjalnie nie jest dostępny. Dlaczego po namyśle porzuciłem zakup iPada, Apple TV czy HomePoda? O tym myślę popełnić kiedyś osobny wpis. W tym jedynie chciałem nakreślić moje początki z Apple oraz w skrócie opowiedzieć o zakupie kolejnych urządzeń wchodzących w skład zbudowanego przeze mnie ekosystemu.

Na sam koniec pozwolę sobie postawić małe pytanie retoryczne.

Jak to jest, że od momentu zakupu przeze mnie najpierw iPhone’a a potem Maca w mojej rodzinie zaczęto stopniowo rezygnować z Androidów na rzecz iPhone’ów? Teraz mam tak, że jest większość iPhone’ów właśnie. W studium wśród kolegów i koleżanek też zaszła jakaś niewytłumaczalna transformacja. Podczas gdy na początku pierwszego roku dominowały przeważnie laptopy z Windowsem oraz smartfony z Androidem, pod koniec drugiego roku na cały ośmio lub dziesięcioosobowy rocznik został jedynie jeden PC a reszta to Mace i iPhone’y? Czyż to nie przypadkiem magia ekosystemu Apple? Ta prostota działania i wzajemna integracja urządzeń, akcesoriów i usług w ramach tegoż?

Pozostawiam do przemyślenia, absolutnie niczego nie narzucając.:)

11 odpowiedzi na “Ahoj przygodo – czyli jak to u mnie z Apple się zaczęło.”

Moja przygoda zaczęła się spontanicznie od zakupu Ipoda classic 4g, który szybko się popsuł, a do którego wrócił bym z miłą chęcią, gdyby tylko był dostępny. Następnie Ipod Nano pierwszej generacji, który przez swe obłe kształty tak średnio mi się podobał, dlatego szybko go sprzedałem. Następnie nowiuteńki srebrny Ipod Shuffle 3g 4 gb, którego mam do tej pory. W 2014 r przyszła spontaniczna zmiana telefonu, tylko dlatego że dostałem upragnione dofinansowanie z Pfron, a pieniążki trzeba było na coś przeznaczyć, ale nie paliło mi się do tego, tym bardziej że moja Nokia n95 działa nadal bardzo dobrze, a od poważniejszych żeczy internetowych przecie mam pc. Padło na Iphone 4s 16 gb. Nie powiem, do dotykowego ekranu byłem sceptycznie nastawiony głównie po przykrych doświadczeniach z symbianową Nokią c6, na której pisanie czegokolwiek było koszmarem na dotykowym wyświetlaczu. W reszcie jednak kurier zapukał do mych drzwi przynosząc nowiutkiego i jeszcze pachnącego Iphona 4s i kilka innych żeczy. Po odpakowaniu na dzieńdobry wiedziałem w sumie tylko tyle jak uruchomić Voiceovera i jak wybierać w co chcemy wejść. I tu zaczynają się schody: po odpaleniu Iphona i Vo jak tu wybrać cokolwiek, język polski, region, datę etc. Po pertraktacjach z symbianową c6 smerałem po wyświetlaczu szukając nieszczęsnego polskiego finalnie go nie znajdując. Nie znajdując w sumie niczego interesującego i potrzebnego do konfiguracji. Oczywiście wtedy nawet mi się nie śniło o jakichś gestach, czy dodatkowych ekranach. Po odtworzeniu i zaktualizowaniu Iphona przez Itunes z braku lepszego pomysłu i z pomocą osoby widzącej w końcu jakoś udało się go skonfigurować. I tu zaczyna się nauka i pokrętna zabawa wszystkim co w Iphone dostępne. Na początek pisanie: doszedłem do tego że, by literki się wpisywały trzeba je uprzednio zatwierdzać dwópukiem. Myślę sobie, zajebista sprawa. Na tym da się normalnie pisać. Może nie jest to zbyt szybkie, ale na całe szczęście nie jest jak w Nokii, że po smyrnięciu palcem po ekranie przypadkowo nie wpisują się litery. Ucząc się wszystkiego z czym to się je po tygodniu doszedłem do jakotakiej wprawy w obsłudze odkrywając nawet jak przemieszczać się po ekranach i po co one w ogóle są. Oczywiście dalej nie znając gestu prawo/lewo przemieszczałem się po opcjach idąc precyzyjnie w dół. Wszystko się zmieniło gdy w reszcie przyjechał chłopak na szkolenie, które też dostałem z dofinansowania. I to właśnie on patrząc jak mozolnie posługuję się tym Iphonem pokazał mi gest prawo/lewo. Ja w ciężkim szoku, to tak można? Na Nokii przecie tak się nie dało, ale mniejsza z tym. Podjarany tym jaka ta obsługa tego Iphone może być szybka zacząłem go wypytywać o pokrętełko, które do czego słóży i jak działa nie miałem pojęcia. Super myślę sobie, mamy sówaczki, do opcji, czynności i żeczy internetowych. Teraz trzeba się tego wszystkiego nauczyć i z bańki, w reszcie mogę przełożyć moją kartę sim i używać Iphone w pełni jako pełnoprawnego telefonu. Na sam koniec pokazał mi pisanie bezwzrokowe, które przyznam szło mi najbardziej opornie, ale co tam po dwóch tygodniach i tu doszedłem do wprawy, a karta sim już była dawno przełożona. Nie piszę o tym jak i czy wiedziałem jak działa Appstore i podpinanie karty, bo o tym akurat wiedziałem już dużo wcześniej z podcastów i nietylko. Po pół roku użytkowania Iphone stwierdziłem, że za żadne skarby nie chciał bym już przerzucić się na standardowy telefon, mimoże przed kupnem Iphone myślałem zupełnie odwrotnie. Następnie kupiłem Ipoda Touch 4g, który bardzo niefajnie skończył na wakacjach spadając i tłukąc się. Po dwóch latach użytkowania Iphone 4s kupiłem, a właściwie zamieniłem się za jakiegoś Galaxy na Iphone 5: mniejszy, a przede wszystkim lżejszy i ładniejszy, szybki na tamten czas, bo 4s na ostatniej aktualizacji chyba do Iosa 9 ostro spowolnił. Dwa lata temu sprzedałem piąteczkę i zakupiłem mojego aktualnego Iphone 7. I tu mam generalnie mieszane uczucia: telefonik ogólnie fajny, responsywny, całkiem niezłe audio, ale ten jego wygląd nie budzi mojej szczegulnej sympatii, generalnie najbrzydszy ze wszystkich trzech Iphonów jakie miałem. Ostatnio zakupiłem MacbookaAir tego starszego i pókico nic nie jestem w stanie powiedzieć o tym sprzęcie, po za tym że jest mały, ładny i solidnie wykonany.

Wielkie dzięki za podzielenie się swoimi doświadczeniami. Miałbym tylko taką małą, drobną, hmmm edytorską uwagę.
Jeśli możesz, postaraj się następnym razem stosować akapity zwłaszcza przy dłuższych wypowiedziach, co by można było po nich łatwiej nawigować a tym samym łatwiej się odnosić do poszczególnych części.
W sumie dobrze z jednej strony, że nie znałeś gestu prawo/lewo a radziłeś sobie tzw. eksploracją, bo dzięki temu jesteś mniej więcej zorientowany co gdzie masz na ekranie. Nie musisz się przedzierać niewiadomo ile tym gestem, tylko odrazu odpowiednio dotykając daną część ekranu jesteś w stanie szybko daną rzecz namierzyć. poza tym bywa tak nie raz, że nawigując tymże gestem VO gubi się i możesz tak sobie błądzić całą wieczność. Problem jedynie rozwiązuje eksploracja.
Dziwi mnie jednak fakt, że nie słyszałeś o tym geście w pierwszych dniach użytkowania iPhone’a, gdyż wydaje mi się, że VO udzielając podpowiedzi odnośnie interakcji, również ten gest podaje. A może i nie? Może mi się wydaje? Nie wiem, gdyż z podpowiedzi już od bardzo dawna nie korzystam i zwyczajnie mogę się mylić. Podpowiedzi dot. pokrętła to faktycznie nie ma i dobrze bo zanadto by gadał, ale fakt; warto wiedzieć co to pokrętło i koniecznie nauczyć się je stosować.
Dokładnie. iPhone 4s bardzo zwolnił pod władzą iOS 9. To znaczy nie mówię na podstawie doświadczeń własnych, ale było o tym swego czasu głośno i stąd wiem.
Macbook? Zapewne czeka cię jakiś tam odcinek drogi pod górkę żeby go ogarnąć, ale wierz mi; da się to zrobić. Może nie jakoś łatwo, ale przyjemnie.:)

Natomiast u mnie może nie było aż takiego efektu woow, ale zdaję sobie sprawę, że są rzeczy, w których apple bije na łeb konkurencję. Jedną z nich jest chociaż by iphone, i ergonomiczność obsługi. Natomiast nadal nie jestem w stanie pojąć, dlaczego d cholery ciężkiej te telefony mają tak słabe baterie? Zestawiając mojego iphonea8 z samsungiem galaxy a71, gdzie pierwszy ma baterię jakieś 2000 mah, starczającą przy dobrych wiatrach na półtora dnia, natomiast drugi, klasyfikowany jako telefon klasy średniej posiada baterię 4500 mah, gdzie dzień bez ładowarki to absolutne minimum, jestem przerażony, na jak wielkie kompromisy trzeba iść chcąc skorzystać z ekosystemu od nadgryzionego jabłka. Ja wiem, że pomiędzy dwoma urządzeniami jest jakieś 4 lata różnicy, aczkolwiek już w 2016 zdarzały się telefony z andkiem na pokładzie, o znacznie większych ogniwach i dłuższym czasie działania na jednym ładowaniu. Tak na prawdę nigdy nie mogłem tego zrozumieć. Tym bardziej, że przecież te cholery w macbookach zrobiły tak obłędną baterię, mimo, iż te bazują na procach intelowskich, a mimo to udało im się osiągnąć tak długi czas pracy na jednym ładowaniu. Szczególnie na systemie mac os. Dlaczego więc nie mogli popracować nieco bardziej nad bateriami w iphoneach? Ta cała sprawa z baterią odwiodła mnie od myśli o wymianie mojego wysłużonego nieco iphonea8 na nowszego se drugiej generacji. Właśnie ze względu na baterię, która brzydko mówiąc dupy nie urywa.
Żeby tylko nie krytykować, choć i tu nie zabraknie łyżki dziekciu. Powiem jak to było u mnie z systemem mac os.
Na początku testowałem sobie to to na maszynce wirtualnej, za sprawą vm ware fusion, i tzw. chackintoshu. W szczegóły techniczne nie będę się wgłębiać, natomiast po dłuuugich godzinach grzebania, udało mi się w końcu to to postawić do w miarę żywej postaci. No co… System jak system. Tyle, że ludzie mówią, iż to działa stabilniej od windowsa. Mnie wkurzała mocno na początku obsługa tego nieszczęsnego voice overa. Jakieś interakcje, jakieś nieludzkie poruszanie się kursorem vo, gdzie w przypadku windy w większości sytuacji wystarczą klawisze tabulatora, w towarzystwie shifta i strzałek. Zajęty, zajęty, zajęty, zajęty… A co to ma być do ciężkiej cholery!
Niezrażony tymi problemami zacząłem zgłębiać tajniki tego ciekawego systemu operacyjnego, po czym gdy poznałem jakieś tam podstawy obsługi tego ustrojstwa, odłożyłem kilka gb plików do szuflady na tzw. przydasie. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że pół roku później wiedza, którą zdobyłem przy okazji wymyślania sobie kolejnych wymówek oddzielających mnie od nauki niemieckiego w liceum, przyda mi się w ramach krztałcenia mojego przyszłego kierunku, jakim była szeroko pojęta realizacja dźwięku. Był, była… Nie znam się.
W każdym razie na samym początku mocno utyskiwałem na fakt, że musimy uczyć się czegoś zupełnie nowego, na nowym systemie, na dodatek takiego, co nie gada wszystkiego tak jak przynajmniej ja bym tego chciał. A mowa tu o protoolsie. Który jest zdecydowanie jak dla mnie mniej intuicyjny w niektórych kwestiach. Choć obsługa niektórych rzeczy bardziej mi się akurat tam spodobała. Chociażby zatrzymywanie nudgea w konkretnym miejscu podczas odtwarzania pliku. Tego akurat reaper nie posiada. No chyba, że ja o czymś nie wiem. Dobra. Wróćmy do maca.
Jakiś czas później, gdy tak narzekałem na obecny wówczas stan rzeczy, ucząc się powoli, aczkolwiek skutecznie maćka, coraz chętniej przywodziłem do siebie myśl, że może warto było by zainwestowa we własny sprzęt z logiem obgryzionego jabłka? Tym bardziej, iż słyszałem o takiej fajnej, dostępnej aplikacji do didżejowania. A że jestem djem z krwi, i kości, to też na początku 2016 w moje łapki trafił przepiękny mac mini. I dopiero wówczas odkryłem ten słynny efekt woow! A to dlatego, że nareszcie mogłem mixować muzykę w wygodny sposób. Bez opóźnień, z pełnym wsparciem dla listy plików, oraz mniejszych lub większych pierdółek, o których nie będę tutaj się zanadto rozpisywał. Eh. Tylko ten flanger w tym djayu mogli by poprawić. 😉
Jednak po kilku miesiącach stwierdziłem, że coś mi tu nie gra. Kursor vo wariował na niektórych stronach, skacząc w te i na zad, dodatkowo, przy próbie rozwiązywania testów z oke, występowały takie faajne lagi, a komputer nagle nie wiedzieć czemu nabierał temperatury, jak gdybym właśnie miał zapiętego izotope rx, który przetwarza pliki przez jakieś tam swoje zaawansowane algorytmy na kiju. Ogólnie jeśli chodzi o wszelką codzienną pracę, windows wygrywa umnie znacząco. Maćka używam jedynie do didżejowania.
Aha. I jeszcze jedno. Nie ma czegoś takiego, jak stabilny system bez wad. Zarówno ma cos, jak i windows, od czasu do czasu potrzebują przeczyszczenia. I o ile ten pierwszy posiada wbudowane odpowiednie narzędzia, przygotowane właśnie w powyższym celu, o tyle w macu próżno szukać takiego rozwiązania bez używania zewnętrznych aplikacji. A system z czasem zwalnia, rozrastając się niemilłosiernie. To też bez okresowego czyszczenia pamięci vram czy tam pram, oraz wykonywania konserwacji za pomocą narzędzi typu clean my mac, czy onyx się nie obędzie.
Zestajni apple posiadam jeszcze apple watcha, z którego jestem na prawdę zadowolony! Mierzy tętno jak trzeba, jest wodo odporny, czasami mówi mi rzeczy w stylu rusz dupę denis, albo inne takie.., i w zasadzie na prawdę nie mam się do czego przyczepić. A gdybym już na prawę chciał tu cokolwiek krytykować, to nie potrzebnie rozpisywał ym się o rzeczach, które nie mają praktycznie żadnego znaczenia w codziennym użytkowaniu.
No… I to chyba na tyle, bo i tak już zanadto haotycznie, i rozwięźle się tu zrobiło.

Oj tam chaotycznie. Bardzo ładnie i do rzeczy. Dzięki za podzielenie się swoją przygodą.:)
Ja teraz mam swojego SE 2020 po przesiadce ze starszego, bo wysłużył się i to dość mocno. Odnośnie baterii to w sumie niezbyt narzekam, ale chyba tylko dlatego, że przy każdej możliwej okazji podłączam go pod prąd. Od tak. Skoro pracuję/uczę się korzystając przy tym z Maca i rzadko oddalając się gdziekolwiek, mogę sobie na to pozwolić, mając przy okazji telefon prawie zawsze naładowany. Jak wychodzę i bateria spadnie, po powrocie do domu podpinam i kondycja baterii ma się bardzo dobrze.
Ja nawet chyba miałem wytłumaczenie tej kwestii baterii przedwczoraj wymyśloną, ale tyle się dzieje, że dziś już nie pamiętam o co mi właściwie chodziło.:D
Zmiana mogłaby się przydać ze względu na wsparcie obecnie posiadanego, no ale faktycznie z tego który masz nie opyla się ten nowy SE. To już może jakiś 12 mini albo zwykła dwunastka?
Mace i procesory Intela? Jak wiemy sprawa od zeszłego tygodnia nieaktualna o tyle, że Apple teraz będzie się mocno skupiać na rozwijaniu/optymalizacji softu dla swoich procesorów. Intel jeszcze ponoć będzie wspierany przez dwa lata, no ale wiadomo jak to jest gdy coś się wspiera ale na doczepkę. Tak wiem wiem, że z chwilą publikacji komentarza było na trochę przed konferencją. Tak się tylko trochę czepiam.:)
No ładnie. Nie uczył mi się niemieckiego gdy mu kazano. Co to ma w ogóle znaczyć?:) Za to uczył się Maćka, czyli MNIE! Daj Boże, żeby Denis tak dobrze szprechał jak Maciek a nawet o wiele lepiej niż on.😂
Te testy OKE nieszczęsne też pamiętam. Rozpalały mojego Maca do poziomu piekarniko-wiatraka. Pewnie kwestia optymalizacji pod Safari. Niestety nie było jak wówczas sprawdzić jak to to chodzi pod windowsem. Innej przeglądarki też zdaje się wtedy nie miałem. Ciekawe jak Chrome by sobie poradziła.
Na tym Macu nie pracuje się źle powiem ci/wam. Ja tam sobie chwalę. VO mi jakoś nie wariuje. A nawet gdyby jakkolwiek to i tak bym raczej przymknął na to oko bo prędzej czy później jakiś wymyślny trick bym znalazł żeby to obejść. Poza tym nie wyobrażam sobie powrotu do windowsa zupełnie, ale tak zupełnie sobie tego nie wyobrażam.🙂
Ja też ogólnie może znalazłbym jakieś drobnostki w całym ekosystemie, które działają różnie, natomiast tak samo są to rzeczy niemające w zasadzie wpływu na komfort codziennego jego użytkowania. No dobra. Była taka jedna rzecz ostatniego miesiąca i to po aktualizacji mobilnych systemów tj. iOS i watchOS, na skutek których zupełnie nie działało odblokowywanie Maca za pomocą Watcha ani zatwierdzanie na nim operacji wymagających uwierzytelnienia. Pocierpiałem może z 3 tygodnie, może miesiąc ale napewno nie dłużej i ekipa uporała się z problemem wydając odpowiednią aktualizację watchOS. Niektóre funkcje wchodzące w skład Handoff również mi nie działają, ale już doszedłem do tego, że to prawdopodobnie wina mojego wifi.
Watch? Bardzo fajna to sprawa. Zdecydowanie się z tym zgadzam. A który masz?

Ps. pamiętacie? Na 3, 2, 1! I biiiiim 8 komputerów jednocześnie. Jakie to było piękne <3

To dobrze że ty pamiętasz, bo mi szczerze mówiąc coraz bardziej zacierają się wspomnienia związane z realizacją. Może smutne, ale jednak prawdziwe.

Z tą baterią to ciekawa sprawa, bo nawet na stronie applea nie zaleca się trzymania telefonu pod ładowarką niemal że bez przerwy. Więc tu jestem mocno zaskoczony.
Co do watcha, aktualnie posiadam series 3 42 mm. Trochę żałuję, że niezdecydowałem się na czwórkę czy tam piątkę, ale szukałem czegoś w miarę taniego, od czego wówczas mógł bym zacząć przygodę z watch os. Zresztą wtedy akurat troszkę mi się dostało tym zegarkiem w rękę tak w ramach prezentu 😉
Ja tak jeszcze rozważam ewentualne kupno iphone se nowej generacji. Aczkolwiek póki co nie bardzo mnie na to stać. Więc czekam do przyszłego miesiąca. Może sobie sprawię takie cudo pod hoinkę.

Teraz to już nie jestem pewien co Apple w tej kwestii zaleca a czego nie i szczerze mówiąc mało mnie to obchodzi. Grunt, żeby cykle się zgadzały – tj. nie wyładowywać do zera i doładowywać w pewnych, określonych odstępach czasu, co by na tychże cyklach przyoszczędzić a jednocześnie dać żyć baterii własnym, niekoniecznie prądowym życiem.
Podoba mi się to, że tak naprawdę można doładowywać bądź kiedy. Jeśli korzystasz i potrzebujesz to odpinasz od ładowania, natomiast jak wiesz że i tak telefonu nie używasz, możesz podpiąć bez żadnych negatywnych konsekwencji, bo i tak nie zaszkodzisz a wręcz pomożesz baterii.
Moja mama non stop trzyma swojego iPhone’a na indukcyjnej odkąd jej takową sprawiłem i kondycja baterii wciąż na poziomie 100%. Za niedługo będzie 11 miesięcy (dokładnie 24 grudnia) odkąd użytkuje iPhone’a. Chociaż indukcję to ja jej zdaje się w marcu na urodziny kupiłem.🙂
Ja też generalnie swojego SE2020 traktuję jak wspomniano wyżej a używam dokładnie od 27 kwietnia br. i kondycja od bardzo długiego czasu 99%. Siłą rzeczy będzie spadać, ale wierzę że dzięki ciągłemu podładowywaniu/trzymaniu pod prądem, znacznie wydłużę czas starzenia się baterii.😂
Apple Watch 3? 42mm? No to witaj w klubie trójkowiczów.😁Też takowy posiadam, też teraz może troszkę żałuję, że nie mam chociażby czwórki, ale tak samo jak ty nie byłem pewien czy będę chciał to to w ogóle nosić na dłuższą metę i nie chciałem w związku z tym zbyt wiele wydawać. Teraz żyjemy sobie stosunkowo jeszcze krótko, ale szczęśliwie.🙂
Tak więc wesołych świąt z nowym iPhone’m SE. Ja wiem że to jeszcze nie teraz, ale lepiej wcześniej niż później.:D
Co do Macieja von California / Cupertino, to jego losy są faktycznie jak narazie niepewne. Może ekipa Apple będzie dlań na tyle łaskawa, że umożliwi kiedyś tak sympatyczną instalację Windowsa jak miało to miejsce za czasów Intela. Coś się o tym niby przebąkuje, ale na zasadzie daleko idących spekulacji. Jeśli się nie uda, pozostają jeszcze maszyny wirtualne. Tak ja wiem, że Parallels popełnia wielką zbrodnię czyniąc swój produkt jak najbardziej dla nas niedostępnym a jest najbardziej sensowny. Jest jeszcze sobie VirtualBox, ale z nim bywa bardzo różnie mimo że obsłużyć się to to da, to jednak bywa zawodny. Ja miałem Windowsa zainstalowanego na Boot Camp, ale dziś się go pozbyłem, bo chciałem zainstalować na VB i jak na złość VB pluje błędami o braku sterowników i nie bardzo wiem jak problem rozwiązać. W ten oto sposób póki co na dobre pozbyłem się Windowsa z Maca.:P
Szczerze mówiąc i tak nie używałem tego Windowsa na BT, bo osobiście dobijał mnie fakt każdorazowego restartowania komputera. Ze względu na Eltena chciałem sobie zwirtualizować, no to mam co mam. Do BT już i tak nie wrócę, dlatego specjalnie płakać nie będę, jeśli my makowce zostaniemy pozbawieni tej możliwości. Rozumiem wielu korzystających w tym i ciebie, ale ja na spokojnie mogę żegnać Intela na rzecz ARM. Ponoć rzeczywiście szybciej, lepiej, bezpieczniej i być może nawet hmm inteligentniej. Żeby nie było nie znam się. Powtarzam tylko co mówią inni.🙂

Aa. Z maćkiem, tym systemowym, to ja się nigdy chyba do końca nie polubię. Bardzo ubolewam nad tym, że już na przyszłych jabłuszkach sobie windowsa nie postawię. Przecież to na prawdę świetnie działało.

Ja czytałem zarówno zalety, jak i wady. Szerzej też się za bardzo nie wypowiem, ale jeśli faktycznie dzięki tym prockom maki miały by być tańsze i szybsze, to jestem za. Obawiam się tylko dwóch rzeczy:
po pierwsze: Rosetta Iii nie uciągnie emulacji wszystkiego, o czym już się gdzieś tam po cichu pisze, a dużo aplikacji po prostu zniknie z obiegu. (Grunt, że mi Djaya przebudowali na tego nowego proca m1. To w razie czego mogę być spokojny).
A po drugie i chyba najważniejsze, te nowe maćki nie mają chłodzenia. Więc przy bardziej wymagających zadaniach może się robić ogromny termal throttling, co sprawi, że na dłuższą metę komputer zacznie po prostu zwalniać. No ale.. Czas pokaże. I nie ma co z góry zakładać tutaj czegokolwiek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink